Dzisiaj jakoś zupełnie mi nie idzie pisanie. Już się trzy razy zabierałam za napisanie wstępu, ale co będę walczyć z wiatrakami- dzisiaj będzie konkretnie, czyli tylko o chłodniku 🙂
Mój dzisiejszy humor mogę sobie tylko usprawiedliwiać szarugą za oknem i paskudnym wiatrem. Bo już tak dziwnie ze mną jest, że mój humor dokładnie odzwierciedla pogodę za oknem – jak jest słonecznie, wręcz upalnie, rozpiera mnie energia i mogłabym góry przenosić, tańczyć- no i pewnie sami wiecie, jak to jest. A w takie dni, jak dzisiaj siedziałabym tylko z nosem w książce.
No i o tym chłodniku – jest przegenialny, orzeźwiający i ma cudowny smak. Opłaca się przetrzymać go w garnku w pokojowej temperaturze np. przez całą noc, bo zyskuje kwaskowaty, mocny smak. Naprawdę mniam! Na jednym zdjęciu możecie zobaczyć moje dwie współlokatorki, które nagle zapragnęły dodać swoje 3 grosze do moich zdjęć :).
Hasło na dziś : burakowe love górą ! 🙂
Chłodnik z botwiny i kopru
Składniki
1 duży pęczek botwiny (mój był z 4 całkiem dużych buraczków)
1 pęczek kopru
sok z 1 cytryny
3 ząbki czosnku
sól i pieprz
Sposób przygotowania
- 2 l wody wstawiamy na gaz i czekamy, aż się zagotuje. W tym czasie odcinamy buraczki od liści, dokładnie je myjemy, szorujemy szczotką i kroimy na kawałki.
- Następnie buraczki skrapiamy sokiem z całej cytryny i solimy (ok 1/2 łyżeczki soli). W takiej “marynacie” zostawiamy buraczki na ok 15 minut.
- Po tym czasie wrzucamy je do garnka z wodą (razem z całym sokiem), dodając też przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku i gotujemy przez 10 minut.
- Następnie dorzucamy do garnka umyte i pocięte liście botwiny i gotujemy jeszcze przez 5 minut. Po tym czasie garnek zestawiamy z ognia i pozostawiamy zupę do ostudzenia.
- Kiedy botwinka już będzie letnia, dodajemy do niej pocięty koper i wszystko miksujemy, aż zyskamy gładką konsystencję.
- Na koniec doprawiamy zupę solą i pieprzem i zostawiamy na noc, żeby “nabrała mocy” :).
- Jeśli macie śmietankę sojową, to zachęcam do zabielenia zupy, bo wtedy też świetnie smakuje.
Zastanawiasz się skąd dlaczego udzielam takich, a nie innych porad? Przeczytaj “Przewodnik o blogu” i poznaj zasady, które są fundamentem zamieszczanych przeze mnie przepisów i komentarzy “okiem dietetyka”.
Smacznego! Diana
Pyszności:)
Pysznie wygląda… i ten kolor… 🙂