Robi się piękna pogoda ! A dzisiaj we Wrocławiu mamy wybitnie (prawie) wakacyjną pogodę 🙂 Więc i ja mam o wiele lepszy nastrój. Moje krótkie choróbsko, które mnie pozbawiło na jeden dzień głosu poddaje się temperaturom +20. No i jeszcze na horyzoncie widzę już perspektywę majówki – w tym roku wybitnie długiej.
Wracając do dzisiejszego ciasta, to jest to bliźniak przedstawionego przeze mnie wcześniej tofurnika czekoladowego, jednak w białej – kokosowej – odsłonie, czyli w dokładnie takiej formie, jaką sobie wymarzyła moja mama:). Jest bardzo delikatny, ma genialny smak i pachnie kokosami na cały dom 🙂
Kokosowy tofurnik na zimno
Składniki
- Na spód:
150 g wegańskich ciasteczek (najlepiej kokosowych – ja wybrałam firmy San)
1/2 szklanki migdałów
1/2 szklanki wiórków kokosowych
100 g margaryny wegańskiej
- Na nadzienie:
300 g tofu naturalnego
1 puszka (400 g) mleczka kokosowego chłodzonego w lodówce przez 1 dzień
5 łyżek cukru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 galaretka cytrynowa (galaretka Delecty na karagenie)
1 szklanka wiórków kokosowych do posypania
Sposób przygotowania
- Na początek prażymy wiórki kokosowe – wysypujemy wiórki na zimną patelnię i stopniowo ogrzewamy, aż do momentu, kiedy wiórki nie zaczną się jeszcze rumienić, ale już będą pachnieć. Odstawiamy wiórki do przestygnięcia.
- Ciasteczka kruszymy na drobne kawałeczki (żeby były w sypkiej postaci), rozdrabniamy mocno migdały i mieszamy oba składniki w misce. Następnie dodajemy jeszcze przestygnięte wiórki kokosowe i roztopioną margarynę.
- Całość mieszamy dokładnie- można lekko pozagniatać je ręką. Takie kruche ciasto przesypujemy na wyłożoną papierem do pieczenia tortownicę i uklepujemy, aż spód będzie równomiernie gruby. Wkładamy formę do lodówki na jakieś 15-20 minut.
- Zaczynamy od oddzielenia gęstej (śmietanowej) części mleka kokosowego, od płynnego mleczka. Po dobie chłodzenia wyszło mi pół na pół śmietanki i mleczka (chociaż na to mogło wpłynąć też to, że np. puszka długo leżała na półce w sklepie).
- W misce rozdrabniamy mocno tofu, które następnie blendujemy na gładką masę razem z całą „śmietanką” kokosową. W międzyczasie dolewamy do masy mąkę ziemniaczaną wymieszaną dokładnie z 1/3 szklanki mleczka kokosowego.
- Teraz przygotowujemy galaretkę – wysypujemy ją do miseczki i dosypujemy do niej 5 łyżek cukru (żeby rozpuścił się w galaretce), zalewamy 1 szklanką wrzątku, szybko mieszamy trzepaczką, aż całość będzie idealnie rozpuszczona i w momencie, kiedy galaretka już będzie na tyle ciepła, żeby nie parzyć palców, przelewamy ją do masy tofu-kokosowej. (Uwaga! Karagen bardzo szybko tężeje i jeśli szybko nie dodacie galaretki do masy, zdąży się skrzepnąć).
- Po przelaniu galaretki, miksujemy masę przez ok 4-5 minut, aż widocznie zacznie się robić sztywniejsza. Następnie wylewamy masę na schłodzony spód, górę wygładzamy szpatułką i znowu odkładamy do lodówki na 15-20 minut.
- W międzyczasie przygotowujemy posypkę. Wiórki kokosowe (3/4 szklanki) wysypujemy na patelnię i prażymy je aż do momentu, gdy zaczną się robić ciemnobeżowe i będą intensywnie pachnieć. Następnie na patelnię dolewamy ok 1/2 szklanki mleczka kokosowego i całość podsmażamy przez ok 3-4 minuty.
- Wiórki odstawiamy do przestygnięcia, a kiedy już „ochłoną”, możemy je wyłożyć równomiernie na górę tofurnika. Na sam koniec, żeby ciasto ślicznie wyglądało posypujemy wszystko świeżymi, białymi wiórkami (1/4 szklanki) i podajemy osobom, które bardzo, bardzo lubimy 🙂
Zastanawiasz się skąd dlaczego udzielam takich, a nie innych porad? Przeczytaj “Przewodnik o blogu” i poznaj zasady, które są fundamentem zamieszczanych przeze mnie przepisów i komentarzy “okiem dietetyka”.
Smacznego! Diana
Jakiej firmy tofu używałas w tym przepisie? Czy polecasz jakies szczególnie do ciast?
a robiłaś kiedyś sama tofu? zastanawiam sie czy da się zrobić takie dobre, jak sklepowe ale po tańszym kosztem
*tańszym kosztem i całego syfu przedłużajacgo trwałość
Tak robiłam już kilka razy 🙂
Ale niestety raczej nie wychodzi bardziej ekonomicznie, chyba że będziesz sama robić wszystko od podszewki, czyli sama przygotujesz mleko sojowe- wtedy się opłaca, ale jest bardzo pracochłonne.
Normalnie z 1l kupnego mleka sojowego powstaje ok 200g tofu. Nie opłaca się w ogóle, bo najtańsze mleko kosztuje ok 6zł, a 330g tofu ok 5,50.
Jeśli jednak będziesz sama robić z domowego mleka sojowego, wtedy mleko sojowe jest bardziej wydajne, bo ma porównywalnie więcej miąższu sojowego, niż to kupne. No i za paczkę soi płacisz ok 6 zł, ale z niej wychodzi ok 3l mleka.
a z takiego z biedry za 4 zł nie wychodzi?
często kupuję mleko naturalne do naleśników a że nie mam nawyku picia mleka to potem i tak nie mam co z nim zrobić i się marnuje, z jakiego przepisu korzystałaś?
Pewnie i by wyszło, ale tak jak napisałam- mało- za te 4 zł będziesz miała ok 250g tofu. Ja robiłam tofu z pomocą soli nigari.
Bardzo apetycznie wygląda Twoj sernik. Czy pamiętasz tytuł tego filmu o testowaniu na zwierzętach? Można go gdzieś zobaczyć w internecie?
Nie wiem, czy można go gdzieś zobaczyć – musisz poszukać. Film nazywał się „Ukryty za maską”. 🙂
Smacznie wyglądał.
Jak kokosowy to nie trzeba mnie zachęcać! A ostatnio mam jeszcze „fazę” na tofurniki więc zdecydowanie do wypróbowania!
O, to musi być pyszne – robiłam już podobne kokosowe pyszności ale nie z galaretką cytrynową 🙂
Czy margarynę można zastąpić olejem? Chodzi tylko o połączenie składników?