W mojej diecie bezglutenowej, na całe szczęście zdarzają się momenty, że myślę sobie, że chyba jednak dam radę w niej wytrwać, że ogarnę smaczne zamienniki do moich ulubionych produktów zbożowych. Jednym z takich momentów był pierwszy wypiek chleba z kaszy gryczanej. Teraz furorę w mojej kuchni stanowią naleśniki kukurydziane.
Nie mogę się zdecydować, co mi w nich najbardziej pasuje. Naleśniki kukurydziane mają wyrazisty smak, świetna jest też szybkość wykonania, minimalna ilość składników, brak potrzeby miksowania i te chrupkie brzegi. Właśnie dlatego w ostatnim miesiącu te naleśniki w wersji mini, smażone na malutkiej patelni, zdominowały moje obiady. Fakt, że pasują zarówno do słonych, jak i słodkich smaków powoduje, że faza utrzyma się długo 😉
Naleśniki kukurydziane
2
5
minutes15
minutes210
kcalCały przepis pozwala na przygotowanie około 2 porcji naleśników. Kaloryczność 1 porcji uwzględnia wszystkie poniższe składniki, bez farszu.
Składniki
1 szklanka mąki kukurydzianej
1,5 szklanki zimnej wody
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej (bez niej też wyjdą)
1/2 łyżeczki soli
opcjonalnie: 1/3 łyżeczki papryki wędzonej
Sposób przygotowania
- Wszystkie składniki mieszamy do powstania bardzo lejącego, jednolitego ciasta.
- Patelnię o nieprzywierającej powierzchni mocno rozgrzewamy, a następnie szybkim ruchem wylewamy cienką warstwę ciasta. Jeśli nie jesteście pewni powłoki nieprzywieranej swojej patelni, wylejcie trochę oliwy. Od temperatury patelni, od razu powinny powstać małe kraterki w naleśniku.
- Naleśnika smażymy tak długo, aż jego brzegi zaczną mocno odstawać od patelni, wtedy przewracamy go na drugą stronę. Na drugiej stronie powinny się już krótko podsmażać.
- Przed wylaniem każdego następnego naleśnika należy dobrze wymieszać ciasto, ponieważ szybko się rozwarstwia.
- WSKAZÓWKA: Jeśli chcemy zrobić małe naleśniki w stylu tacos, warto je mocniej przysmażyć – stają się wtedy chrupkie. Jeśli chcemy je zjeść jak tradycyjne, zwijane naleśniki, warto je podsmażyć jedynie do złotego koloru.
Okiem dietetyka
- 1 porcja z tego przepisu będzie źródłem produktów zbożowych w Twoim posiłku.
- W zastosowaniu jako główny posiłek – warto je uzupełnić o produkt białkowy (np. pastę ze strączków, granulat sojowy) i sporo warzyw (np. młody szpinak, pomidory).
- Tak skomponowany posiłek będzie miał dobry stosunek kaloryczności do nasycenia – jedz go intuicyjnie (bez potrzeby ograniczania ilości) i przyrządzaj tak często, jak masz na to ochotę.
Zastanawiasz się skąd dlaczego udzielam takich, a nie innych porad? Przeczytaj „Przewodnik o blogu” i poznaj zasady, które są fundamentem zamieszczanych przeze mnie przepisów i komentarzy „okiem dietetyka”.
Smacznego, Diana
Ja nie dodawalam mąki ziemniaczanej. Tylko mąka kukurydziana, woda oraz solstak jak podane w przepisie i dodalam jajko. Praktycznie na suchej patelni wyszly 👌
Tak jest , z jednym jajkiem są akurat , wystarczająco elastyczne do zawijania.p
chciałabym zapytać o rodzaj mąki jakiego użyłaś do naleśników. Wiem, że kukurydziana ale czy to skrobia kukurydziana czy raczej kaszka? 🙂
Właśnie robie na melvicie.
Super wyszło.
Pytanie do autorki – jakiej mąki kukurydzianej używasz? Jakiej firmy? Założę się że to właśnie gatunek mąki ma tu znaczenie bo też kiedyś próbowałam robić naleśniki kukurydziane i nic z tego nie wyszło bo mąka nie łączy się z wodą a tworzy niejednolitą zawiesinę.
Płaska patelnia do naleśników – i wszystkie wychodzą idealne ?
Ile kalorii ma 100 g takich usmażonych już naleśników?
Mnie również nie wyszły 🙁 Może to też przez to, że dodałam odrobinę skrobii z tapioki zamiast skrobii ziemniaczanej. Farsz już był, musiałam zjeść tą posklejaną masę. Niestety niezbyt dobre w smaku, takie piaszczyste… Mąka z ciecierzycy jednak wygrywa.
Widzę dużo negatywnych komentarzy powyżej.
Zaskoczę Was, mi te naleśniki się udały! Nie zmieniałam proporcji, poszłam za wskazówkami Pani Diany i wlewałam na patelnię nieduże ilości ciasta, smażyłam na dobrze rozgrzanej patelni. I wyszły! A najlepsze jest to, że moim słabym punktem są właśnie naleśniki, nigdy mi się żadne nie udawały. Wniosek jest jeden: to przepis dla tych, którzy nie umieli nigdy zrobić dobrych naleśników! 😀
Fajnie, że wyszły 🙂 Ja też cały czas korzystam z tego przepisu i jeszcze ani razu mnie nie zawiodły 🙂
To chyba prawda Vulpie co piszesz, toż to są naleśniki dla „naleśnikowych nieudaczników” – bez obrazy dla nikogo, wychodzą świetnie! Ja też przy tym prozaicznym daniu (w rozmaitym wydaniu) zaliczyłem więcej porażek niż sukcesów, a tym razem nie. Co do powyższego przepisu, nie ukrywam, był tylko inspiracją, a to co wylądowało u mnie na patelni było jedynie wariacją na temat (przeraziły mnie ilości składników – wszak chciałem na szybkości coś przekąsić, więc na oko poleciała mąka do jednego jaja i szczypty soli, utarta, a całość rozrzedzona wodą też „naocznie”). Myślę, że przepis zrealizowany kropka w kropkę będzie super! Naleśniki osobliwe: ich brzegi to wspomnienie lat dziecięcych spędzonych na wcinaniu chrupek kukurydzianych; bardziej są „mięsiste” niż pszeniczne (może przez to jajo) i sztywniejsze – sprężyste )zapiekałem je w piekarniku z serem i wszystkie rozdziawiały się jak gotowane małże, przez co zmuszały do użycia argumentów siły (; wydają się też bardziej suche od „praindoeuropejskich” krewniaków. Jakkolwiek bardzo smaczna propozycja, zapewne z dodatkiem sosu to REWELACJA! Nareszcie znalazłem godny przepis na długo „sezonowaną” w szafce mąkę kukurydzianą.
Pozdrawiam
Post comment.
Po tylu katastrofach naleśnikowych wiem, że powyższe rady w przepisie są jak najbardziej trafne! Nieprzywieranie naleśników do patelni to efekt: a) odpowiednio płynnego ciasta (zawierającego więcej wody, niż innych cieczy np. mleka, jajka etc. i substancji stałych, a zwłaszcza białek wszelkiej maści mających tendencje do przywierania) – powinno sprawnie, szybko i równomiernie rozlać się na patelni i nigdzie nie „zalegać”, bo tam najpewniej przywrze; b) temperatury – musi być na tyle wysoka aby patelnia się nie „zmroziła” od ciasta, wówczas zamiast powstawania poduszki pary wodnej pod ciastem tworzy się gotujący klej skrobiowy, utwardzający się z czasem „gotowania” naleśników; c) śladowej ilości tłuszczu na patelni (a nawet jego braku) – gdy go jest za dużo, ciasto wpływa pod nie i tam harcuje tworząc spaw z patelnią; d) przyzwoitej patelni – może być nawet żeliwna po prababci, wcale nie koniecznie kupiony za „gruby hajs” najnowszy model na bazie kosmicznych technologii, nie ważne tu czy teflon, ceramika czy „osad miliona smażeń” -do żadnej z tych powierzchni trwale nic nie przypali się, jeśli woda się na niej „kropli” a nie rozpływa, a temperatura przewyższa punkt wrzenia wody (czyli jest wysoka!); e) cierpliwości – naleśnik (no może nie ten pierwszy, bo z nimi to zawsze różnie bywa) w trakcie smażenia (przy zachowaniu powyższych uwag) sam powinien od patelni się odkleić, a gdy już można go gdzieś od krawędzi podważyć to przy „opornych” sztukach można im pomóc rozstać się z patelnią (ale delikatnie, nie na siłę, lepiej odrobinę zmniejszyć temperaturę gdy już dym zaczyna bokami buchać, niż z zacięciem, werwą i przekleństwem na ustach, ciężkim orężem rozkuwać taki kompozyt). Co ciekawe stare patelnie nic tak pięknie nie konserwuje jak właśnie naleśniki. Dwa lub trzy ich smażenia nadają żeliwom (tym współczesnym staliwom o zdartym teflonie też!) powierzchnie nie gorszą od spieków ceramicznych czy politetrafluoroetylenowych. Po usmażeniu naleśników – jeszcze gorące przetrzeć tłuszczem, po ostudzeniu przemyć ciepłą wodą (broń boże szorować gąbką i detergentami), odstawić do wyschnięcia i każdorazowo, przez długie lata, cieszyć się radością smażenia bez „przypałów”.
Mam pytamie , z tego co dużo osób pisze że naleśniki nie zabardzo wychodzą , czy można zrobić na tą chwilę nie pamiętam dokładnie nazwy ale to taki naleśnik jakby z piekarnika że daje się troche owoców zalewa ciastem naleśnikowym i piecze czy wyszło by coś takiego , może ten pomysł zaprzestanie przylepianiu się ciasta hehe i pomoże troche osobą co próbowały i im nie wychodziło . Nie próbowałam rb tych naleśników ale z tego co napisali niektórzy nie warto bo produkty się marnuje
Rozumiem, że chodzi o coś a’la fritatta? Wątpię, żeby tak wyszło. Mi ten naleśniki wychodzą za każdym razem, a z tego, co zauważyłam, kluczem do sukcesu jest: mała patelnia z nieprzywieralnym dnem i bardzo cienka warstwa rzadkiego ciasta. W takich warunkach nie może się nie udać 🙂
To samo. Nieważne jakiej patelni użyć, jak grubo nalać ciasta, jak mocno podgrzać, wychodzi coś o konsystencji rozgotowanej jajecznicy. A do tego przywiera jak szalone. Próbowałem na teflonie, żeliwie, kamieniu, zawsze to samo. Dziękuję, już więcej nie skorzystam.
Potwierdzam opinie, ze przepis lipa! Wszystko przywierało! Gliniasta masa w środku! Szkoda składników nie polecam !
Potwierdzam to co pisze IDA. Przepis jest niewykonalny. Robię naleśniki od kilkunastu lat, najróżniejsze, wegańskie i niewegańskie, z różnej mąki, z jajkiem i bez, ale takiej „masakry” jeszcze nie miałem. Próbowałem 3 różne patelnie, z olejem, bez, różne temperatury patelni i grubości ciasta. Rwie się niemiłosiernie, przywiera, obrócić się tego w życiu nie da. Nie ma opcji z tego zrobić naleśnika. Diana, nie mam pojęcia jak Ci wychodzą te naleśniki.
Nie, jajek nie możemy, bo pewnie jajko by to skleiło i może wtedy bardziej by się całość trzymała kupy. Patelnie mam teoretycznie wszystkie nieprzywierające i np. kiedy robiłam na nich tradycyjne naleśniki, wszystko elegancko odchodziło.
Problem z przywieraniem zazwyczaj jest z dwóch problemów: 1. za dużo ciasta i za grube naleśniki – ciasta powinno być malutko, tyle, żeby naleśniki były na brzegach jak tekturki. 2. zbyt gęste ciasto. W zależności od tego jakiej mąki kukurydzianej użyjesz, możliwe że będziesz potrzebować innej ilości wody. Ciasto powinno być maksymalnie płynne, wręcz wodniste. (to też będzie ułatwiać nalewanie cienkiej tafli ciasta)
Absolutnie niewykonalne. Mam doświadczenie z typowymi naleśnikami – żadnych problemów. Tutaj wypróbowałam dwie różne patelnie, na sucho, z tłuszczem, z tłuszczem dodanym do ciasta… Wywaliłam wszystko, bo wszystko koncertowo przywierało i nie dało się nie tyle przewrócić na drugą stronę, co nawet odskrobać…
Ida, a jesz jajka? Jandzisiaj na bazie tego przepisu zrobiłam i wyszły idealne chociaż nie wierzyłam. Dałam Ok dwie szklanki maki kuku i dwie płaskie łyżeczki ziemniaczanej. Z 1,5 szklanki wody i jedno jajko. Do ciasta wlałam ze dwie łyżki oleju. W końcu dolałam jeszcze wody. Smażyłam na nieprzywierającej patelni 🙂 ciasto było lejące
Chyba już wiem jakie śniadanie zaserwuje jutro rodzince! ???
A można dopytać jakimi składnikami zostały wypełnione placki widoczne na zdjęciu? Wygląda to obłędnie! 😀
Dołączam się do pytania wieczublog 😉
Te wytrawne – granulat sojowy najprawdopodobniej podsmażony z przyprawą do kurczaka, z pomidorem i naturalnym jogurtem sojowym.
Te słodkie – pokrojony banan, jogurt naturalny sojowy i suszona żurawina.
Czy smazysz je na tłuszczu czy zupełnie suchej patelni?
Pierwszy smażę na małej ilości tłuszczu, cała reszta już na suchej patelni 😉
Jeszcze żadne naleśniki mi nie wyszły porządnie, czas wypróbować ten przepis 🙂 Choć pewnie będzie udany – jak wszystkie, które znajduję u Ciebie 😀