No i po majówce. Oczywiście ironia losu jest paskudna i o ile pierwsze dwa dni majówki, kiedy przyjechały do mnie znajome i byłyśmy od rana do wieczora na koncertach, musiało lać, być paskudnie zimno, to jak już wracałam do domu (biorąc ze sobą na wszelki wypadek kurtkę zimową i kozaki) […]
Dietetyczka z ogromną pasją do swojego zawodu, domowa kucharka z krwi i kości, nieidealna weganka z prawie 10-letnim stażem, niestrudzona poszukiwaczka rozsądku w dietetyce, nałogowy czytacz książek i pełnoetatowy głaskacz swojego ukochanego psa - Mango. Witaj w moim kawałku Internetu :)